Burzliwe lata, tom I
autor: Henryk Longin Rogowski
tytuł: Burzliwe lata, tom I
typ: audiobook
format: mp3
długość: 9h 22min
lektor: Eugeniusz Korczarowski
ISBN: 978-83-7741-001-1
wydawnictwo: Liber Novus
cena: 22,68zł
Powieść historyczna. Akcja rozgrywa się w okresie bitwy pod Grunwaldem.
„Przyszło lato, a był rok 1405. Po gościńcu jechała kareta, oznaczona herbem rodu szlacheckiego, na którym widniało poroże jelenia i skrzydło sępa. Eskortowana była przez imć pana Zembrzuskiego, a celem ich podróży był Kraków, jako że jadący zmierzali na sejmik krakowski. Gościniec zanurzył się w las, a eskorta zdwoiwszy czujność, jechała po obu stronach karety. Nie było ich wielu, jednak byli to rycerze wspaniali, w bojach zaprawieni. Jechali leśnym duktem w ciszy, jako że i kareta ciszej jechała po trakcie równo trawą wyłożonym. Jechali, a oczom ich ukazały się bagna leżące po prawej stronie, z lewej zaś urwisko porośnięte gęsto. Doskonała pułapka - pomyślał imć Zembrzuski i ledwie pomyślał, strzała przeszyła jadącego przodem rycerza z eskorty.
Była to zasadzka utworzona przez Krzyżaków, którzy wyjechawszy na drogę ruszyli do ataku. Imć Zembrzuski krzyknął na swoich, a oni przylgnąwszy plecami do karety, odpierali ataki knechtów
zakonnych, przy czym raz po raz, któryś z rycerzy krzyżackich padał martwy na murawę z krzykiem nieludzkim. Dowodzący Krzyżakami, widząc przegraną, zarządził odwrót i poprowadził resztę oddziału w las będący przed nimi, uciekając w popłochu. Imć pan Zembrzuski nakazał straty policzyć i oręż pozbierać...”
„Przyszło lato, a był rok 1405. Po gościńcu jechała kareta, oznaczona herbem rodu szlacheckiego, na którym widniało poroże jelenia i skrzydło sępa. Eskortowana była przez imć pana Zembrzuskiego, a celem ich podróży był Kraków, jako że jadący zmierzali na sejmik krakowski. Gościniec zanurzył się w las, a eskorta zdwoiwszy czujność, jechała po obu stronach karety. Nie było ich wielu, jednak byli to rycerze wspaniali, w bojach zaprawieni. Jechali leśnym duktem w ciszy, jako że i kareta ciszej jechała po trakcie równo trawą wyłożonym. Jechali, a oczom ich ukazały się bagna leżące po prawej stronie, z lewej zaś urwisko porośnięte gęsto. Doskonała pułapka - pomyślał imć Zembrzuski i ledwie pomyślał, strzała przeszyła jadącego przodem rycerza z eskorty.
Była to zasadzka utworzona przez Krzyżaków, którzy wyjechawszy na drogę ruszyli do ataku. Imć Zembrzuski krzyknął na swoich, a oni przylgnąwszy plecami do karety, odpierali ataki knechtów
zakonnych, przy czym raz po raz, któryś z rycerzy krzyżackich padał martwy na murawę z krzykiem nieludzkim. Dowodzący Krzyżakami, widząc przegraną, zarządził odwrót i poprowadził resztę oddziału w las będący przed nimi, uciekając w popłochu. Imć pan Zembrzuski nakazał straty policzyć i oręż pozbierać...”